Zamknij

Czego się pan czepia, panie radny? Rozmowa z Pawłem Kowalskim

09:05, 12.09.2022 Aktualizacja: 09:07, 12.09.2022
Skomentuj

Paweł Kowalski to radny klubu My Polkowiczanie znany z krytyki rządów obecnego burmistrza Łukasza Puźnieckiego. Co tak naprawdę przeszkadza mu w decyzjach włodarza? A może sam chce zostać burmistrzem?

Na jednej z sesji Andrzej Pilimon nazwał pana "Wizjonerem bez wizji". Ma pan zatem jakąś wizję na Polkowice? 

-Oczywiście. Jest to po części ta sama wizja jaka została zawarta w "Przepisie na Polkowice" i haśle wyborczym "Polkowice ambitne i gospodarne". Znaczna część założeń nie doczekała się wciąż realizacji nawet pomimo umowy koalicyjnej. Mowa między innymi o niezadłużaniu gminy i nieuzasadnionym obciążaniu kredytami następnych pokoleń polkowiczan. Mowa o powołaniu miejskiego architekta i uporządkowaniu kwestii zagospodarowania przestrzennego. Mowa o gospodarnym zarządzaniu jednostkami gminnymi i transparentności w rekrutacji na stanowiska kierownicze.

Moją wizję Polkowic odzwierciedla ponadto program stowarzyszenia "My Polkowiczanie". W odpowiedzi na współczesne potrzeby i oczekiwania proponujemy między innymi: rozwój infrastruktury informatycznej na obszarze całej gminy; zwiększenie nakładów na godziny pozalekcyjne i zajęcia pozaszkolne; rozwój turystyki w oparciu o potencjał gminy i zagłębia miedziowego; ograniczenie wydatków w sferze zatrudnienia i promocji całego aparatu władzy; wprowadzenie obowiązku posiadania strategii rozwoju przez spółki komunalne.

Już wkrótce szczegółowo przedstawimy i poddanym pod konsultacje nasze założenia.

Mamy w Polkowicach Górnika i wielu sportowców, którzy mają swoje osiągnięcia. Często Pan podkreśla, że gmina wydaje za dużo na sport zawodowy. Dlaczego ich nie wspierać?

-Wspieramy zarówno różne dyscypliny sportowe, jak i sportowców, o czym świadczy przede wszystkim system dotacji i stypendium sportowych. Inaczej wygląda jednak kwestia finansowania sportu profesjonalnego. Na piłkę nożną i koszykówkę zaczęliśmy bowiem wydawać ponad 5-6 mln. A wszystko to kosztem na przykład likwidacji zajęć pozaszkolnych czy wydatków na sport dla dzieci i młodzieży.

Tak wysokie finansowanie sportu zawodowego odbywa się kosztem zadłużania gminy i ograniczania inwestycji oraz bieżącej działalności gminnych jednostek. Zwracam także uwagę na brak innych sponsorów i utratę sponsora jak w przypadku koszykówki oraz powrotu do promocji poprzez sport. To ponowne promowanie gminy jest niezrozumiałe szczególnie w kontekście zawiadomienia do prokuratury jakie na swojego poprzednika złożył w 2019 roku Burmistrz Puźniecki. Warto zadać zatem pytania o efekty wielomilionowej promocji?

Ja nie widzę nowych inwestorów i miejsc pracy. Nie istniejemy także jako gmina pod względem turystycznym. Wydając tyle milionów starałbym się więc umiejętnie to wszystko ze sobą połączyć.

A zna pan to hasło "chleba i igrzysk"?

-Tak, ale mamy czasy współczesne a nie starożytne. W perspektywie długoterminowej taki populizm zawsze kończy się katastrofą. Cenę ostatecznie i tak zapłacą Mieszkańcy. Już ją zresztą płacą w postaci rosnących opłat a warto mieć na uwadze, że czasy mamy bardzo niepewne. Nie zdecydowałbym się zatem, żeby wesprzeć sport zawodowy kwotą kilkunastu milionów złotych w sytuacji tak wielu wciąż aktualnych potrzeb w zakresie na przykład nowych dróg na naszych sołectwach czy na Osiedlu Polkowice Dolne.

Dużym wyzwaniem jest polkowicka służba zdrowia i wciąż nierozpoczęta modernizacja Aquaparku. Nagle się okazuje, że zaczyna nam brakować środków finansowych. Musimy się zadłużać i to naprawdę nie jest dobry sposób. Te 4 minione lata już pokazują, że za chwile na przyszłe inwestycje będziemy mogli przekazać 5 lub 6 mln zł wobec obecnie planowanych 50 - 60 mln zł. O zgrozo! Jak zatem utrzymać w przyszłości Aquapark, który będziemy musieli dokapitalizować kwotą 6 do 8 mln. Już zaczyna brakować tych pieniędzy i to odczują w zasadzie wszyscy mieszkańcy. Także oświata i sektor służby zdrowia. Ograniczając te wydatki lub inwestycje narażamy się na niższy komfort życia w Polkowicach.

W całym tym rozrachunku musimy zachować zdrowy rozsadek i odpowiedzialność.

Interesuje mnie jeszcze jedna kwestia. Na każdej chyba sesji pan wypomina, że prezesi jednostek gminnych są spoza Polkowic. Nie do końca rozumiem te argumenty. To normalne, że stanowiska są obsadzane przez osoby z różnych miejscowości. Tak dzieje się w Głogowie, Wrocławiu. Czy tak ważne jest skąd pochodzi dyrektor czy prezes? Chyba ważniejsze jest to, jak wykonuje swoją pracę.

-Wszystko byłoby w porządku, gdyby obsadzanie tych stanowisk było transparentnie i gdyby faktycznie miały tu znaczenie kompetencje. Na ostatniej sesji podałem przykład jednego z polkowickich menagerów również spoza Polkowic. Pan jest w Zarządzie MKS-u oraz jest prezesem spółki ZAMPOL stworzonej do utworzenia uczelni wyższej i ma jeszcze trzeci etat w tej właśnie Uczelni Jana Wyżykowskiego. Jak to możliwe z praktycznego punktu widzenia? Czy można z należytą starannością wykonywać swoje obowiązki będąc w trzech różnych miejscach naraz? Czy burmistrz Puźniecki nie krytykował właśnie takiej patologii nazywając ją Bizancjum. A tu proszę kolega z Wrocławia, który zarabia 370 tys. zł otrzymuje szansę stania się milionerem przez jedną kadencję Lepszych Polkowic.

Drugi przykład dzisiejszego lepszego Bizancjum to powołanie wiceprezesa w Aquaparku. W spółce, która co roku jest dotowana z budżetu kwotą kilku milionów złotych z uwagi na straty finansowe. Dopiero po rocznej krytyce nastąpiła rezygnacja. Nie miałbym żadnych pretensji gdybym widział mierzalne efekty pracy na rzecz naszej gminy. I nie mam na myśli likwidacji laboratorium w PGM czy brak apteki w PCUZ. W każdym przypadku mówimy o wydatkowaniu pieniędzy publicznych z podatków polkowiczan. Ja też od kilku lat pracuję poza Polkowicami otrzymując propozycje od head hunterów lub wygrywając rekrutacje. Jeżeli będą transparentne konkursy, to nawet radny może być dyrektorem o ile ma do tego odpowiednie kompetencje. Teraz mam wrażenie, że jest to wyłącznie spłata układów politycznych lub próba dorobienia się kosztem naszego miasta.

A może chodzi o zaufanych pracowników? Gdyby Pan był burmistrzem, to nie chciałby pan współpracować z ludźmi, którym ufa i z którym się pan po prostu dobrze dogaduje?

-Z całą pewnością powierzyłbym pracę na rzecz Polkowic osobom z najbliższego grona. Mowa o kluczowych pięciu stanowiskach w urzędzie gminy, bo faktycznie to zaufanie jest tutaj bardzo potrzebne. W kwestii zarządzania gminnymi spółkami i jednostkami każdego będę namawiał do kandydowania w konkursach i przedstawienia swojej koncepcji ich rozwoju. To jedyne racjonalne kryterium. W ramach nadzoru właścicielskiego zdecydowałbym się na ponadto na udział firm doradztwa personalnego i łowców głów.

Spytam wprost, będzie pan kandydować na burmistrza?

-Coraz częściej słyszę to pytanie, jak i namowy wielu ludzi. Jak Pani widzi sytuacja jest bardzo dynamiczna, o czym świadczą zmiany na scenie politycznej Polkowic. Kluczowe pytanie pozostaje o termin wyborów samorządowych. Pod względem zawodowym i programowym czuje się przygotowany i gotowy do takiego startu. Obecnie koncentruję się jednak na obronie doktoratu.

Z czego pisze pan doktorat?

-Z nauk społecznych. Dokładnie z relacji zarządzania strategicznego z podejściem procesowym w zarządzaniu przedsiębiorstwem.

A za co pan tak nie lubi Łukasza Puźnieckiego? Ciągle Pan go krytykuje.

-To nie jest kwestia mojej sympatii czy jej braku. Ja się po prostu czuję oszukany podobnie jak inni mieszkańcy Polkowic. Moja krytyka dotyczy działań niezgodnych ze złożoną obietnicą i programem wyborczym Burmistrza Puźnieckiego. Co ważne, popierałem i namawiałem do głosowania na niego, a także broniłem go na początku kadencji. Od chwili wstrzymania się przy uchwale budżetowej na rok 2019 jestem atakowany zarówno przez ludzi otoczenia, jak i samego burmistrza Puźnieckiego. Polityka manipulacji i insynuacji prowadzona jest również względem innych radnych wytykających wszelkie nieprawidłowości. Atakowani są byli koalicjanci z PiS za zerwanie koalicji w wyrazie sprzeciwu wobec polityki burmistrza Puźnieckiego. Dzisiaj mamy jedną wielką improwizację i propagandę. Burmistrz Polkowic abdykował a rządzi kilku cwaniaków.

Nie po to zostałem radnym, aby akceptować występującą patologię, czyli między innymi nepotyzm, kolesiostwo, milionową autopromocję aparatu władzy, rosnące zadłużanie najbogatszej gminy, upadek służby zdrowia, łamanie praworządności, atakowanie opozycji w Gazecie Polkowickiej. Wszystkie zatem aspekty krytykowane wcześniej przez Lepsze Polkowice. Po co wiec była ta szopka?

Polityka...

To bardzo brudna polityka i ze szkodą dla polkowickiego samorządu. Albo się ma zasady i wartości albo nie.

RED

 

(jbsmedia)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%