Syropy z ziół pani Genowefa Tejman (64 l.) poznała już jako mała dziewczynka. W rodzinnym domu było sześcioro rodzeństwa i to właśnie mama pani Genowefy zaszczepiła swoim dzieciom tę metodę wspomagania organizmu.
- Jak byłam dziewczynką, to moja mama zawsze mówiła, aby iść nazbierać z pola ziół. Wtedy uważałam, że są to chwasty i niechętnie chciałam je zrywać, ale z czasem przekonałam się, że mają właściwości wspomagające i lecznicze np. przy przeziębieniu - opowiada mieszkanka Dalkowa, która mieszkała niegdyś w Głogowie, ale po śmierci mamy wróciła do rodzinnego domu, aby opiekować się swoim ojcem.
Od czterech lat jest na emeryturze, ale o zielarstwie z czasów dzieciństwa nie zapomniała. - Na przełomie lat 2005/2006 zachorował mój małżonek, przyjmował trzy lata chemię, na szczęście choroba się zatrzymała, ale żeby postawić męża na nogi, sięgnęłam do starych metod wspomagania i te stare źródła się sprawdziły - mówi pani Genia i z zadowoleniem dodaje, że po syropkach i sokach jej małżonek jest pełen wigoru.
- Mąż już nie chodził, ale spożywał soki z naturalnych ziół i dziś nabrał werwy - mówi. Zioła zbierane są z okolicznych pól i lasów. Wśród nich jest dziurawiec, mięta, lipa, pędy sosny, nawłoć czy też czarny bez, który doskonale wspomaga organizm. - Zwalcza gorączkę, pomaga łagodzić kaszel i jest doskonały w smaku - podkreśla pani Genowefa. Dodaje, że jest też bardzo bogaty w źródło witamin. Zawiera dużo witaminy C i prowitaminy A, a także sole mineralne takie jak wapń, potas, żelazo.
- Znakomicie sprawdza się w odtruwaniu organizmu. Jest też moczopędny - dodaje znawczyni ziół. Pani Genowefa nie tylko wytwarza soki i syropy, ale również suszy zioła, aby tych w domu nie zabrakło.
Pani Genia od wielu lat czyta dużo książek o zielarstwie, dokształca się poprzez wyjazdy na warsztaty zielarskie. - Byłam kilkakrotnie na spotkaniach we Wrocławiu, w Zielonej Górze czy w Ochli - wymienia zielarka i cieszy się, że w ten sposób może pogłębiać swoją wiedzę, a dzięki niej wspomagać bliskich w przeziębieniach. Podkreśla, że w domu bardzo rzadko sięgają po leki przeciwbólowe, ale nigdy nikomu nie doradziła, aby odstawił leki i leczył się metodą z naturalnych źródeł. Pani Genowefa swoje wyroby wysyła nawet do Krakowa i jak twierdzi zapasów nie może brakować, bo chętnych jest dużo i każdy chce je posiadać na własny użytek.
Talent pani Genowefy do pozyskiwania witamin ze źródeł naturalnych został doceniony przez lubuski urząd marszałkowski, sekretariat regionalny krajowej sieci obszarów wiejskich czy zielonogórski rynek rolno-towarowy skąd pani Genowefa otrzymała podziękowania za udział w IX Lubuskim Dniu Żywności. Dyplomów i podziękowań w kolekcji pani Geni jest tak dużo, jak zapasów w spiżarni.
RED
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz